Arleta & Krzysztof

Od samego początku zakładałam, że film ślubny powinien mnie wzruszyć. Dla mnie to właśnie kryterium miało zadecydować o fakcie czy film będzie mi się podobał czy też nie.
Mój mąż natomiast stawiał na jakość. Oboje chcieliśmy uniknąć efektu „przewijania i ziewania” podczas odbioru. Nie ukrywam, że wymagania mieliśmy ogromne, liczyliśmy na coś pięknego i wyjątkowego.

Kiedy emocje po ślubie już opadły, zdawałoby się, że wspomnienia powoli zaczynają się zacierać, dostaliśmy maila: „reportaż gotowy”. Efekt przerósł nasze oczekiwania. Płakałam ze wzruszenia. W filmie zostało ujęte wszystko to, co najważniejsze, najdokładniej jak się dało, każdy szczegół i wszystko tak ładne, że brak słów.

Nie tylko film nas zachwycił. Cała współpraca była na bardzo wysokim poziomie. W obecności Moniki i Michała czuliśmy się jak ze starymi znajomymi. Słuchali tego co mówimy, zadawali pytania i sami opowiadali o sobie tak, że w ogóle nie czuliśmy skrępowania. Motywowali nas do pracy „na planie ” w czasie sesji plenerowej. W dniu ślubu wykazywali się dużą wyrozumiałością, cierpliwością i opanowaniem. Michał nawet dowiózł mi jedzenie, kiedy u fryzjera głośniej słychać było burczenie mojego brzucha niż dźwięk suszarek.
W kościele i podczas wesela natomiast byli niemal niezauważeni, nie wchodzili nam z kamerą na głowę i pozwolili przezywać najważniejsze momenty naszego życia w możliwie najbardziej intymny sposób.

Nasza współpraca się jeszcze nie skończyła, wkrótce kręcimy kolejny reportaż i już nie możemy się doczekać. Dziękujemy i do zobaczenia!
— Arleta & Krzysiek
18-30-16_Migawka.jpg